"Piekło i Szpada" - LARP Monastyrowy

Miałem poparcie w zasadzie wszystkich generałów, księżna Alissa przyjęła moje zaręczyny również popierając mój plan. Do tego szachując pismem Bellefonta, w zasadzie odliczałem minuty do koronacji mej narzeczonej. Już dotykałem korony...

Ech, jak dla mnie to zawarty pokoik długo tam nie potrwa Wink

LARP był odjazdowy!
Brawa dla Miśka, któremu się to wszystko chciało zorganizować i załatwiać. Wspaniałe, wyjątkowe miejsce nadawało specyficzny klimat. Owacja na stojąco również dla graczy, wszyscy zagraliście na najwyższym poziomie - o dziwo, nawet osoby, które pierwszy raz miały styczność z rpgami. Wszyscy zadbaliście o kostiumy i wyglądało to rewelacyjnie (Paskud, rozbroiłeś mnie tym medalionem sędziego...). Cieszę się, że wkręciła sie Wam muzyka. Pokazaliście, że takich imprez zdecydowanie jak najwięcej trzeba robić.
Jeszcze raz dziękuję zarówno organizatorom jak i przybyłym uczestnikom. Dobrze było znowu Was ujrzeć podczas gry oraz po niej na after party.

Może w zbyt wiele larpów w życiu nie zagrałam, ale to chyba jedyny (poza Alienem na Hardkonie, ale to terenówka była...), w którym nie znajduję minusów. Jak już było powiedziane - miejsce, fabuła, cała organizacja - ukłony dla Miśka! Natomiast dla wszystkich innych za grę i stroje, jedno i drugie na najwyższym poziomie. I jak zawsze, bez muzyki Kuby nie było by tak nastrojowo, dodatkowo zagłuszała odrobinę rozmowy, które nie miały być słyszane przez innych. Z niecierpliwością wyczekuję zdjęć! Zresztą na pewno jak wszyscy.
Dziękuję też wszystkim za zabawę na afterparty i Miśkowi za nocleg.

Kuba, chodzi o tą koronę, którą głaszczę na głowie mojego 'męża'? : P i ten list, którym trzymam go za... ;]

Achu - jestem Ci winna Pepsi Very Happy

kiedyś, przy okazji, oddam Very Happy

(wybieram się do Was na Pyrkon, więc myślę, że się taka nadarzy)
Very Happy

Iza, Misiek wielki ukłon w Waszą stronę!
Larp był naprawdę świetny (ja chcę jeszcze raz!! ;p )
Kochani, graliście rewelacyjnie, o strojach nawet już nie wspomnę... Cool

Do tego Sala Kromera w której odbywał się larp, aż brak słów!
Miejmy nadzieję, że sala zamkowa nie pozostanie pojedynczym wybrykiem Miśka i za jakiś czas ktoś pójdzie w jego ślady i zrobi tam następnego larpa Very Happy

After party było bardzo udane. Była okazja aby porozmawiać z dawno nie widzianymi znajomymi oraz poznać nowych, nie jako postacie, ale jako osoby Wink

Teraz z niecierpliwością oczekuję na zdjęcia i okazję na spotkanie się w tym samym gronie...

A ja podsumuje to tak jestem KROLEM Smile

a za zone mam prawdziwa demonice..... Smile

Larp i sala odjazdowe. Teraz trzeba cos wymyslić zeby udostepnili nam dziedziniec Smile

......... Pozdrawiam wszystkich

Dołączył: 28 Sty 2009 Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów

hehe to i ja Very Happy

Ja jak już mówiłam wiele razy, że pierwszy raz miałam styczność z larpami i tego typu zabawami.
Jednak mi mimo stresu jakiego się najadłam przed samą grą stwierdzam, że było bardzo sympatycznie, czasem trudno i może nie zostane jakims wielkim fanatykiem, ale moze na jakiś larp jeszcze się przejdę bo zostałam zachęcona Very Happy

Postać mi się podobała, nie spodziewałam się że podczas tak krótkiego czasu odbeda się moje zaręczyny, ale najbardziej zdzwiło mnie to, że wszyscy byli za mną;D Myślałam, że będę miała trudniej zważywszy, że Kuki chciał mnie tak zmącić, że aż starałam się go unikaćxD

Jak na pierwszy raz to się ucieszylam wielce, biorąc pod uwage, ze niesamowicie sie obawialam rozmow przez 3h o ...czymśxD

Co do after party to było świetnie:D świetna ekipa, dużo śmiechu i zabawy, no i dowiedziałam się wiele o różnych larpach:D O dziwo bardzo spodobal mi sie ten prowadzony w ciemnym lesie (hardcone? Very Happy

)

Dzięki dla Miśka, wszystkich co byli za mną w grze i wszystkich tych z którymi się bawilim;D

Ksiezna Alissa czyt Aluś;D ;]

Ha! Znaleźliśmy z Gołębiem słabą stronę larpa ;] ten laptop był całkiem nieklimatyczny : P i jeszcze bez winampa! To tyle z minusów XD

Akashne, ja i tak pepsi tylko z whisky pijam, wiec nie musisz się tym przejmować Smile

Pytanie zasadnicze - kiedy następny? : ) jadąc do Olsztyna zastanawiałam się, czy 6h w pociągu po to tylko, żeby zagrać w larpa 4h ma sens, ale teraz już nie mam żadnych wątpliwości i na pewno na następny się piszę! Już nawet nowe ciuchy mam w głowie...

*szeptem*
no, bo ten scenariusz z Lublina to już mam obiecany, dziś może mi mailem wyślą, więc kiedy Misiek załatwi salę to chętnie poprowadzę... Very Happy

Też Monastyr.
*jeszcze ciszej*
A poza tym, to mam pod ręką kolejny scenariusz w klimacie nieco Lovecraftowsim - grałam, podobało mi się. mogę też poprosić znajomego o jego "68 minutes later" (klimat filmów "28 dni później" i "28 tygodni później" - jak dotąd rozegrany dwa razy, za każdym razem klimat powalał na kolana). Dostałam też adres ciekawej strony z dramami i LARPami (http://www.rpg.net/larp/scenario.html) więc jeśli Misiek postanowi wprowadzić w życie projekt o którym wspominał - scenariuszy mamy pod dostatkiem Very Happy

***
Achu - i tak Ci oddam, będziesz miała coś do whisky Very Happy

Akashne, mnie do gry już masz zwerbowanego. (Co do L5K, jak odpuścisz Feniksy to coś poprowadzę).

Lovecrafta sugeruję odstawić (cthulowe maski i obłęd na każdym kroku jest groteskowy). Co innego jednakże 28 days/weeks later - jako wielki fan tego gatunku, z przyjemnością w to zagram. Rozumiem, że będzie potrzeba dużo soku pomidorowego do rzygania? Wink

Przestrzegam resztę - tutaj zombiaki zasuwają z prędkościa TGV... I to jest właśnie cholernie straszne...

Oczywiście, że ja również piszę się na 28days/weeks ^^ z dziką przyjemnością Mr. Green

i ogólnie się piszę o ile czas pozwoli mi dojechać i pobyć 24h poza miastem. Mam nadzieję, że przez mgr za dużo nie przegapię : )

Powiem tak - jeśli chodzi o LARPa cthulhowego (znaczy to podobno raczej drama) to jest NAPRAWDĘ dobra rzecz - grałam Smile

główny wątek jest raczej detektywistyczny, mitologia cthulhu pojawia się raczej z nazwy Very Happy

Zresztą, przrzytoczę wam wprowadzenie:

Cytat:

THE CURSE OF WHATELY MANOR
The following details a single-evening live adventure for 12 players. The game is in the spirit of the 60's Hammer horror movies, and mixes sleazy Lovecraftian references with a lot of silliness. The setting for the movie is sometime in the 60's, in an old English mansion at an occult auction. Alex Whately, the owner of the mansion, died two weeks ago. He was apparently a victim of the famous "Vampire murderer." Whately was found in the mansion drained almost entirely of blood by the morning maid. The mansion and all of its property are now owned by the Whately family in New England, who authorized the firm of March and Liddell to auction off all of the properties. The most unusual of the series of auctions which March and Liddell are running is a small auction of Whately's occult collection. This auction features a copy of Olius Wormius translation of the Necronomicon. Many dangerous groups interested in the book, as well as several figures involved in the Vampire murders have shown up at the auction.

Jeszcze przejrzę pod kątem zmian, jakie do scenariusza wprowadzili znajomi, kiedy u nas przeprowadzali (zamienili ze dwie postacie na NPCów, podobno dobrze to wyszło w porównaniu z pierwszą edycją - ja byłam na tej drugiej).
Co do "68 minutes later" - trwa on dokładnie tyle, ile jest podane w tytule. i, cóż, wymaga pomieszczenia w którym można by się bez opanowania na siebie wzajemnie wydzierać i kląć Very Happy

ale jest genialny, szczególnie postać, którą mi się udało dostać (szkoda, że niemal od razu zginęłam). Na Katharsis 2008 (nasz, puławski, konwent) finał był szczególnie udany ze względu na obecność dużej ilości ludzi, którzy pod koniec z radością odegrali te nie-zombi-ale-prawie potwory (zniszczyli pistolet mojego brata, pożyczony im na tę okazję!). Więc, jeśli już, proponował bym rozegrać dwa LARPy Very Happy

bo żeby pograć jedynie owe 68minut to się troszkę nie opłaca - a warto by tego LARPa przeprowadzić, naprawdę! (idę się do twórcy "uśmiechnąć" po materiały Very Happy

)

Dobra, to ty załatwiaj scenariusze, a ja będę myślał nad lokalem Wink

Proponuję na pierwszy ogień rzucić Monastyra, bo już jest mi obiecany, przyjdzie na dniach (twórcy prosili o cierpliwość). Cthulhu będę tłumaczyć, bo puławscy tłumacze zagubili gdzieś swoją pracę, a jedyna osoba, która może mieć nie należy do osób, do których zgłosiła bym się po pomoc - nie i już. pobawię się sama.
Jeśli chodzi o "68 minutes later" to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, obejmuje rozlanie kawy na pewnego laptopa, który cierpiał na jakąś kawo-fobię i zaprotestował ostro przeciwko temu. ponoć część materiałów udało się odzyskać, ale zbyt lubię i szanuję tego człowieka, żeby odzywać się tylko po prośbie, więc postanowiłam najpierw odnowić kontakt. Do czego zbierałam się już chyba z miesiąc XD

A co z fotami???

dobre pytanie - gdzie te fotki? czekamy już... eee... Dwa i pół dnia!