|
|
Autor |
Wiadomość |
Woojanek
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn - Allenstern!
|
Wysłany:
Sob 22:14, 26 Sie 2006 |
|
Ja z kolegami byliśmy elfami było troche brechtu bodziwne uszy mieliśmy.
Na samym początku udaliśmy się do fortu Anjou gdzie się zaciągneliśmy do wojska, a dalej już jakoś się rozwijała akcja najlepsza to była pogoń
za elfem chłopczycą . Ale jutro chyba nie jade bo mój kolega jest zmęczony a jego mama może nas tylko zawieść .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Woojanek
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn - Allenstern!
|
Wysłany:
Nie 10:44, 27 Sie 2006 |
|
Jednak mam wielką nadzieje na Allenstern za rok musi być!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
paskudny_goblin
Gość
|
Wysłany:
Nie 18:31, 27 Sie 2006 |
|
hej, elfiki, uszy mieliście całkiem fajne. Może i śmieszne, ale przynajmniej od razu było widać z kim ma się doczynienia. Więc nie ma się co przejmować
A co do pierwszego dnia to muszę przyznać, że miałem dość tego larpa. Problemy z zasadami, kłopoty organizacyjne, i przede wszystkim straszna nuda. To było tak przytłaczające, że z drużyną, dla poprawienia nastrojów przez noc układaliśmy plany zdobycia Anjou.
A rano okazało się, że z planów nic nie będzie...
Dlatego pierwszy dzień najchętniej bym zapomniał. Drugi był świetny, chociaż zaczął się dla mnie od konwulsji...
|
|
|
|
|
Misiek
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Skąd: ...z piekła rodem.
|
Wysłany:
Nie 19:07, 27 Sie 2006 |
|
Ech... Zgadzam się goblinku. Pierwszy dzień był raczej mocno średni, poza pamiętną i brzemienną w skutkach (patrz dzień drugi) gonitwą z gnatem w dłoni
W sumie niewiele questów jak na tyle drużyn, mało lokacjo do zwiedzenia, misje nierówne poziomem trudności. Przytłaczający brak ruchu czy inwencji ogólnej
I oczywiście problemy organizacyjne...
Ale dzień drugi wszystko zrekompensował! Było niesamowicie...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marta
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:24, 27 Sie 2006 |
|
Na drugim dniu gry nie byłam (bo jechaliśmy do domu), ale pierwszy bardzo mi sie podobał. Graliśmy typowymi warhammerowymi łajzami (to my od zwierzołaka i elfa pederasty) i mimo, że nie mieliśmy żadnych questów, jakoś sobie gre nakręciliśmy sami.
Smutne było to, ze każdy chciał nas rozsiekać za posiadanie zwierzołaka...
A elf był niewinny, on tylko tak sobie czarował...
Jedyne zastrzeżenia jakie mamy, to brak duszków drużynowych (bardzo by się przydali w niektórych momentach).
Na temat scenariusza się nie wypowiem, gdyż chyba nawet o niego nie zahaczyliśmy, ale wcale mi to nie przeszkadza, bo jak, każdy wie, podążanie za scenariuszem, bywa średnio ciekawe.
Ogólnie, dzień na plus.
W przyszłym roku dojedziemy tych co nam ubili Gudłaja.
|
|
|
|
|
Rita
Dołączył: 22 Cze 2005
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: 3miasto
|
Wysłany:
Nie 21:36, 27 Sie 2006 |
|
Bardzo się cieszymy, że chcecie przyjechać w przyszłym roku. Elf ciągle żyje, a nagroda za jego głowę sięgnęla już 5 złotych koron Załujemy, że nie było was z nami dzisiaj - a trochę się działo...
Specjalne podziękowania dla Elfa - nakręcił sporo ludzi do pościgu, no i pięknie odgrywał swoją postać.
Drapanko za uszami dla Gudłaja.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Shador von Dal
Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Elfickie miasto pederastów
|
Wysłany:
Nie 23:10, 27 Sie 2006 |
|
Rita napisał: |
Bardzo się cieszymy, że chcecie przyjechać w przyszłym roku. Elf ciągle żyje, a nagroda za jego głowę sięgnęla już 5 złotych koron Załujemy, że nie było was z nami dzisiaj - a trochę się działo...
Specjalne podziękowania dla Elfa - nakręcił sporo ludzi do pościgu, no i pięknie odgrywał swoją postać.
Drapanko za uszami dla Gudłaja. |
A dziękuję, dziękuję i przepraszam za moją nieobecność.
Dzień pierwszy był imo świetny, aczkolwiek do tej pory od ucieczek przed Wami mam zakwasiki na nogach.
Eh, duszki opiekuńcze... powiedzcie dlaczego nie daliście nam żadnego questa? :p
SvD.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
WhiteHawk
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Middenheim
|
Wysłany:
Pon 0:43, 28 Sie 2006 |
|
Pierwszy dzień był troszke nudny. Ale tylko troszeczke, aczkolwiek podobało mi się. Nachodziłem sie jak głupi od fortu do fortu i potem mnie nogi bolały, że w morde strzelił ale było fajnie. Fajny teren i fajne lokacje (chociaż troche mało). Dzięki za miłą zabawe. Bede za rok. A 5 złotych koron jest już moje.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cin
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z nikąd
|
Wysłany:
Pon 10:13, 28 Sie 2006 |
|
PIerwszy dzień- jasne że świetny, nachodziłam się w tą i spowrotem, w forcie imperialnym czułam się cudownie dzięki jego załodze, w bretońskim w sumie zostaam niezauważona- a szkoda, bo z tamtejszym kapitanem mogłam sobie podyskutować na pewien temat... a tuz przed końcem zostałam sprowadzona do agoni, na szczęście nasz elfi pederasta mnie uratował, podziękowałam mu pocałunkiem z rana- już więcej się nie obudził, ale nie szłam sie z tym chwalić nikomu, bo pieniądze nie były mi potrzebne, rozgłos również nie...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Darek
Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 11:44, 28 Sie 2006 |
|
Pierwszy dzień był fajny, na pewno dla tych którzy byli w tym miejscu po raz pierwszy i mogli podziwiac lokacje
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aileen
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: skądinąd
|
Wysłany:
Pon 12:10, 28 Sie 2006 |
|
Pierwszego dnia brakowalo mi bardziej konkretnego zawiązania akcji - można niby się było dowiedzieć od pomocnicy karczmarki że "widzi" ona czasem "czarengo pana", ale nie bardzo się dało (albo nie wiem jak) pociągnąć dalej tego wątku.
Poza tym narzekam na wątek Necronomiconu - szkoda, że nie był prawdziwy. I miałam nadzieję na jakichś kultystów, którzy będa zarażać spaczeniem, lub tez przeciągac na swoją stronę.
Brakowało mi też jakiegoś stosu - a łowcy czarownic się odgrażali, że najpierw będą palić, a potem mówić za co.
Ale dzień i tak był udany - szczególnie wieczór, po tym jak grając w karty ze Shlaaneshytą przegrałam życzenie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gothard
Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Allenstein
|
Wysłany:
Pon 14:51, 28 Sie 2006 |
|
[/quote]Eh, duszki opiekuńcze... powiedzcie dlaczego nie daliście nam żadnego questa? :p[/quote]
Heh... ciężko dać questa komuś kto zmuszony jest do ciągłej ucieczki
powinniście liczyć się z tym, że na pograniczu przez które jeszcze niedawno przetaczały się hordy chaosu grupka wyglądająca na kultystów będzie raczej przedmiotem niezdrowego zainteresowania a wręcz wrogości... tak czy owak to co przedstawiliście było wręcz niesamowite a Gudłaj który przed nikim nie klęka powinien dostać jakąś nagrodę (choćby zaocznie). Zresztą jak cała ekipa. Najbardziej żal mi było garbusa który wpadł w łapy krasnoludów, bo wiem, że potrafią być nieznośni
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kurt Holger
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Averlandu
|
Wysłany:
Pon 18:09, 28 Sie 2006 |
|
Z tym Necronomiconem to mogło być fajne. Ale zaistniał on tylko przez inwencję graczy. Ale można to było pociągnąć. Tyle, że chyba drużyna z wiedźmą miałaby przegrane przy konsylium kapłanów i łowcy czarownic.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Fensir
Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Skąd: Olsztyn/Warszawa
|
Wysłany:
Pon 18:15, 28 Sie 2006 |
|
Woojanek napisał: |
Ja z kolegami byliśmy elfami było troche brechtu bodziwne uszy mieliśmy. |
Jak nie wiesz co oznacza słowo brecht to go nie używaj, bo uwierz mi uszy nie były godne brechtu tylko śmiechu. Ja tam pierwszy dzień miałem spokojny Trochę szpiegowania, trochę patrolowania, trochę zadań, i jakiś zarobek. Taki pacyfistyczny dzień to był dla mnie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cyel
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 23:52, 28 Sie 2006 |
|
Pierwszy dzień dla naszej dwójki -Asenath i Wittmanna, czyli kultystów Slaanesha udajacych kupców -był pełen wydarzeń i niezwykle ciekawy. Od organizatorów otrzymaliśmy zadanie odnalezienia zagubionego transportu gdzie prócz nielegalnych towarów dla Marienburskiego kultu przyjemnosci (narkotyki, Wino Snów etc)znajdowały się dokumenty mogace -w wypadku wpadniecia w ręce lojalnych sług cesarza- poważnie zaszkodzić wielu waznym personom do tegoż kultu należacym. Pogrze niestety okazało się,że z powodów organizacyjnych (ładunek nie dotarł fizycznie na miejsce gry) quest był niewykonywalny...ale przynajmniej dał nam dodatkowy pretekst do penetrowania terenu...
Nasz secondary objective -czyli uwodzić co się da i zdobyć sobie nowych kochanków na noc udał się w 100% i dostarczył wiele emocji
Z ciekawych wydarzeń można wymienić bardzo wiele
-na poczatku spotkanie grupy z Gudłajem (drap drap* )i zniewieściałym elfem-Szadorem mogło zakończyć się przykro. Szador (przzwyczajenie z innych larpów) zbliżywszy się do Asenath dotknął jej i rzekł "zauroczenie"...Asenath zmierzyła go wzrokiem i odrzekła "głupcze..nalezy wypowiedzieć formułę" po czym ze złośliwym uśmiechem wypowiedziała ja i rzuciłą zauroczenie na Szadora,który zgodnie z jej rozkazem poprowadził posłusznie idacych za nim towarzyszy gdzieś w krzaczory,co umożliwiło nam ucieczkę
-podczas powrotu wspólnie z postacią Cin-szlachcianką w niebieskim kapeluszu wyznaczyliśmy ją sobie na pierwszą potencjalną zabawkę na najbliższą noc...sposób w jaki opowiadała o tym,że szuka w życiu przyjemnosci nie mogła umknąc naszej uwadze...trochę się z tym przeliczyliśmy ale o tym później
-ponieważ nie wiedzieliśmy nic na temat wyglądu naszego ładunku,a jasne było,że najważniejsze sa z niego dokumenty/księgi zaczęlismy szukać wszelkiego rodzaju ksiąg po terenie. W karczmie skarcili mnie jacyś żołnierze gdy grzebałem w ich wózku zauważywszy tam księge ich maga, kręciliśmy się po altanie w forcie Imperium,ponieważ trafiła tam księga starej wiedźmy gdy ta wylądowała z towarzyszami w areszcie,wreszcie zdybaliśmy na trakcie Szarego Maga, co, gdyby nie bliskśc karczmy chyba skończyłoby się dla nas tragicznie,bowiem ten nerwowy jegomość wyjątkowo cenił sobie swoje tajemnice... Po kolei jednak elminowaliśmy kolejne księgi z naszych poszukiwań
-podczas powrotu z fortu Anjou byliśmy niemal pewni że zostaniemy sklepani gdy otoczyła nas grupa blizej niezidentyfikowanych żołnierzy. Zgodnie z zasadą że poza jest wszytskim a bezczelność ostateczną bronią, butnie i pewni siebie stawilismy czoła pytaniom ich dowódcy i wygadaliśmy sobie dalszą drogę ...ufffff
-ponieważ zbliżał się wieczór musielismy zadbać o nasze inne potrzeby. Całkowicie z nudów zaproponowałem pani Sonii (Aileen) w forcie Jeager rozgrywkę w pokera, z poczatku na pieniądze,ale widząc jej brak zainteresowania i sam uznajac ze to zbyt trywialne zmieniłem stawkę. Zwycięzca 3 partii miał zażądać od przegrywajacego życzenia. Slaanesh sprzyjał mi i wygrałem 3:0, zażądawszy oczywiście by Sonia spędziła ze mną noc. Co ciekawe bardzo prawdopodobne (jak sama przyznała później) ,że jej wygrana zakończyłaby się w dosć podobny sposób W ogóle Sonia okazała się znakomitą ewentualną towarzyszką dla Asenath i Wittmanna w dalszej podróży
-ponieważ jednak po wygranej grze Sonia zniknęła w swoich sprawach, istniało ryzyko,że w forcie zostaniemy bez żadnej kobiety do towarzystwa. Na szczęście w karczmie natknęlismy się na postac Cin-szlachciankę w błekitnej sukni i kapeluszu. Namówilismy ją na wspólny powrót do fortu gdyż zmrok był juz tuż tuż, po drodze starając się w niezbyt zawoalowany sposób dać jej znać,że mamy na nią ochotę. Gdy już byliśmy niedaleko fortu zdecydowałem,że trzeba trochę ją przekonać,że warto. Pochwyciłem ją z tyłu,lecz ona zdołała odwrócić się i złozyć na moich ustach pocałunek .....któy okazał się zatruty. Cin obłozona była klątwą która sprawiała,że jedynie ktoś kto prawdziwie ja kochał mógł pocałować ją i się nie otruć...ja rzecz jasna nie nalezałem do tej kategorii więc osunąłem się nieprzytomny na ziemię.Asenath czym prędzej rzuciła przygotowane zauroczenie,żądajac by Cin jakoś mi pomogła. Gdy okazałao się że nie potrafi wykonała na niej skrytobójstwo i zostawiła ją w agonii na trakcie, sama naciąwszy sobie ręke by po powrocie do fortu powiedzieć,że stoczyliśmy w lesie walkę
-w forcie udzielono nam pomocy, tuz przed końcem gry tego dnia do fortu dotarła grupa łowcy czarownic. Sonia mogła wiec wypełnić zobowiazanie wobec mnie,zas Asenath, w przypływie niemalże samobójczej brawury wybrała sobie na kochanka na tą noc .... samego łowcę czarownic
Pod koniec pierwszego dnia z informacji zdobytych na terenie gry (a głónie od Bretończyków i żołnierzy na trakcie) wedzieliśmy,że poszukiwany przez nas ładunek najprawdopodobniej jest w krasnoludzkiej kopalni. Zaplanowaliśmy udanie się tam następnego dnia,(nie spodziewając się co wypełźnie w tamtych okolicach i stanie na naszej drodze)i udaliśmy sie do naszych sypialni...w sumie szkoda,że trująca szlachcianka nie dała się namóić, noc była długa, znalazłby się czas i na trójkąt z jej udziałem, a pocałunek któy przynosi ból to przecież marzenie każdego Slaaneszyty.... Myślę że Wittmann do dziś go wspomina z rozrzewnieniem.....
Opis drugiego dnia Asenath i Wittmanna wkrótce
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |